Wesele w Browar Przystań – ślub plenerowy Oli i Tomka

5 sierpnia 2021

Z ich dnia słucham playlisty do dziś. Mieszanka techno, popu, romantycznych łzawych kawałków i nowe odsłony starych piosenek, przy których przeżywałam pierwsze miłości. Ich dzień miał być zwariowany z założenia. Planowali szybki ślub w Urzędzie a potem imprezkę dla przyjaciół w ogródku przy grillu i piwie. I zapewne było by tak samo zjawiskowo. Bo tu nie chodzi zupełnie o miejsce ani wystrój. Tu chodzi o NICH. Totalnie w sobie zakochanych, a przecież są ze sobą już od ponad 10 lat. Niesamowicie szczęśliwych dlatego, że mogą być ze sobą. A przy tym wszystkim też tak bardzo ciekawych, nietuzinkowych, wesołych i łaknących życia.

Kiedy przekroczyłam próg ich domu to już wiedziałam, że to są moi ludzie ;) I tak było. Czułam się jak część tego niesamowitego święta. Dzięki temu ich zdjęcia ślubne są niewymuszone i szczere. Są ich i dla nich. Oto opowieść ślubna Oli i Tomka.

pRZYGOTOWANIA DO ŚLUBU W RYTMIE TECHNO

ślub plenerowy w Browar Przystań Chorzów

DETALE

dodatki, które mają charakter

Wesele w Browar Przystań - Park Śląski? To przecież idealne miejsce. Otoczenie zieleni, otwarty teren, mieniące się w promieniach słońca jezioro i nietuzinkowe wnętrza z ponad 50 letnią tradycją. Brzmi dobrze? I jest dobrze.

Ola i Tomek postanowili pobrać się na tarasie z pięknym widokiem na jezioro i wieloletnie wierzby Parku Śląskiego. A że czerwiec był super gorący w tym roku to ratowały nas od upalnego słońca rozstawione czarne parasole. I choć początkowo sceptycznie podeszłam do ich rozstawiania (bo przecież popsują widok i jak to czarne parasole?) to dziś wiem, że bez nich byśmy po prostu nie przetrwali. A widoki Ola i Tomek mieli zdecydowanie dobre bo patrzyli cały czas na siebie.

Zdradzę Wam w tajemnicy, że to był ślub, który pod względem światła był dla mnie bardzo trudny. Ostre południowe słońce i mocny cień od parasoli początkowo sprawiły, że oblał mnie zimny pot. Ale szybko okazało się, że da się z tego układu wybrnąć obronną ręką i finalnie wyszło pięknie.

Plenerowy ślub w Browarze Przystań w Chorzowie

Skoro ślub na Śląsku to przecież i śląska kuchnia! To zdecydowany atut Browaru Przystań. I piwo oczywiście.

I tym razem Śląsk ugościł mnie pysznymi kluskami, modrą kapustą ale był też łosoś ze szparagami i wymyślne desery. To ta część Waszych przyjęć, po której ciężej wstaje się do dalszej pracy ;)

Ale dobrze, że wstałam bo dość szybko parkiet przerodził się scenę, na której spektakularnie i absolutnie szaleńczo wszyscy poddali się muzyce.

Śląska kuchnia

zdecydowany atut Browaru przystań

Wiecie co najbardziej lubię w weselach? Spontaniczność! To coś, co włącza się zazwyczaj po godzinie 22, kiedy już pierwsze emocje opadną a kolejne kieliszki idą w ruch. Wtedy właśnie wyzwalacie w sobie tę energię, na którą my, fotografowie, tak czekamy i polujemy. Przestajecie się przejmować czy wypada czy nie. Czy garnitur i sukienka się dobrze układają. Oddajecie się czystej radości i świętowaniu. I to jest piękne. Bo po to chodzimy przecież na wesela. Żeby się cieszyć, świętować i dobrze bawić (no ja chodzę jeszcze na wesela do pracy ;) )

A jeśli macie wokół siebie bliskich Wam ludzi, takich przyjaciół od serca, takich oddanych i prawdziwych, a przy tym tak samo zwariowanych jak i Wy to zdjęcia robią się w zasadzie same. Ja tylko poddałam pierwszy pomysł a potem ruszyła lawina ;) I za to Wam dzięki ogromne, prosto z serca! Byliście najlepsi!!!

Goście weselni i przyjaciele

najlepsze wesela są z najlepszymi ludźmi

Zawsze namawiam Was na krótki wyskok na zdjęcia w trakcie Waszego wesela. Najpiękniejsza godzina to oczywiście złota godzina czyli to osławione golden hour. I faktycznie jest coś takiego w tych kilkunastu minutach, że czasem zapiera dech. Złoto, które zalewa świat sprawia, że wszystko staje się spektakularne.

Ale jeszcze tylko wtrącę, że Ola i Tomek zamówili dla swoich gości pokaz zawodowego magika iluzjonisty. I ja stałam obok, robiłam zdjęcia w zbliżeniach i nie wiem do dziś jak on to robił.......

A przez to wszystko prawie nie zdążyliśmy na tę mini sesję właśnie.

Ale całe szczęście, że zdążyliśmy bo byłoby żal nie mieć takich zdjęć...

mini sesja ślubna w dniu ślubu

czyli jak prawie nie zdążyliśmy na zachód słońca

Privacy Preference Center