Sesja ślubna za granicą to dla wielu Par marzenie.
Ale prawda jest taka, że sesja poślubna w wymarzonym miejsu na świecie to jedna z niewielu okazji, na którą można się porwać i porwać też swojego fotografa ślubnego 🙂
Jeśli miałabym powiedzieć Wam, który moment roku 2022 był dla mnie najbardziej niesamowity to chyba właśnie te 3 szalone dni w Rzymie z Olą i Tomkiem.
Zupełnie niewiarygodne jest kiedy mogę jechać na zdjęcia ślubne z ludźmi, którzy tak naprawdę najbardziej nastawiają się na dobrą zabawę a zdjęcia….no…tak….zrobimy ale głównie to spędzimy fajnie czas! 🙂
I za to będę tym dwojgu wdzięczna po wsze czasy. Za ten luz, otwartość na realizację moich fotograficznych pomysłów, za pyszne kawy, pizze ale przede wszystkim za to, że pokazali mi ich Rzym. Złote uliczki, zatłoczone stragany, gwar miasta, klaksony skuterów i ich miłość w tym włoskim, pięknym otoczeniu!
Ale co jest ważne przy organizacji takiej wyprawy. Żeby wykonać sesję w Rzymie potrzeba:
bilety lotnicze, nocleg, aperol, kawa i nastawienie, że zdjęcia robimy z bardzo samego rana (tu zaczęliśmy o 4.30 i już przy fontannie Di Trevi były instagramenrki wdzięczące się do telefonów). Ponad to potrzebujemy stroje ślubne, zestaw do makijażu i dobre nastroje.
Loty mieliśmy ustawione tak, żeby spędzić na miejscu trzy pełne dni. Przylecieliśmy z samego rana i wylatywaliśmy 3 dnia późnym wieczorem. Tym sposobem mieliśmy 2 wieczory i 2 poranki na robienie pieknych zdjęć. Czy byliśmy zmęczeni? Bardzo! Ale zdecydowanie było warto!
Ja cały sprzęt przeworzę w bagażu podręcznym, nie jest to absolutnie problem, wszystko się mieści i przejeżdża bezpiecznie i bez uszkodzeń.
A potem to już spacery i 30 tyś krokótw dziennie. Żeby nie uronić żadnej chwili i żadnego miejsca. Żeby złapać na zdjęciach ślubnych każdy promień złotego słońca i tylko Ola i Tomek mówili – już dość 😉 już wystarczy tych zdjęć, choćmy na pizzę!
